Ostatnio dosyć dużo osób rozmawia o Nothing Phone, co nie jest dziwne. Telefon ten zrobił ostatnio furorę w sieci swoim unikalnym wyglądem. Mnie jednak on wcale nie pociąga i to z kilku powodów.
“Bajer” o który nikt nie prosił
Z dodawaniem nowych rzeczy na rynek zawsze jest pewne ryzyko. Owszem, tylny panel Nothing Phone to coś nowego. Nie widzieliśmy wcześniej jeszcze nic takiego. 5 pasków led na tyle, które mrugając w różnych sekwencjach mogą nas informować o powiadomieniach, przychodzących połączeniach lub pokazywać status naładowania baterii.
Ale czy jest to serio coś, co ludzie chcą, bo jest to wygodniejsze i przyjemniejsze w użyciu? Czy jest to tylko zwykły bajer na pokaz?
Myślę, że jednak to drugie. Nie mogę zaprzeczyć, że ta funkcja przyciąga wzrok, ale polemizował bym ze stwierdzeniem, że jest wygodniejsza od tradycyjnego AoD i pokazywania powiadomień bezpośrednio na ekranie telefonu. Dlaczego?
Chodzi mi głównie o to, że trzeba kłaść telefon ekranem do dołu. To mniej więcej znaczy, że jeśli ledy poinformują nas o powiadomieniu, to żeby je odczytać, należy podnieść, lub obrócić telefon. Uważam, że to rozpraszające i na dłuższą metę irytujące.
Jest też kwestia wszelkich stojaków na telefon, które pozwalają “postawić” telefon na biurku. W mojej obecnej pracy to nieodłączny element biurka, który pozwala mi wygodniej odczytać powiadomienie lub podejrzeć odpowiedź asystenta Google i inne rzeczy, bez odrywania rąk od klawiatury. Wtedy nowa funkcja Nothing Phone nie ma kompletnie zastosowania, bo albo tylny panel jest dla nas niewidoczny, albo obracamy go do nas przodem, co znów nasuwa problem obracania telefonu, żeby odczytać jakieś powiadomienie.
Stosunek jakości do ceny
Wydając na telefon 2400zł oczekuję dobrej jakości wykonania, tego, że telefon posłuży mi przynajmniej 2-3 lata. Na pierwszy rzut oka, Nothing Phone nie powinien mieć z tym problemu, bo jak możemy przeczytać w opisie produktu na sklepie X-Kom “Powstał on z myślą o zapewnieniu jak najlepszego stosunku jakości do ceny.”
Okazuje się jednak, że na to można mieć tylko nadzieję. Użytkownicy już donoszą o problemach, głównie z ekranem. Wychodzi bowiem na to, że Nothing Phone ma kilka poważnych problemów:
Zielona poświata na ekranie
Wiele producentów telefonów zmagało się z zieloną poświatą w swoich ekranach OLED. Nothing Phone nie jest pierwszym i nie ostatnim takim przypadkiem. Jeden z użytkowników napotkał ten problem w egzemplarzu kupionym w sklepie Flipkart. Odesłał on telefon, z nadzieją, na wymianę. Jak się później okazało, wysłany zamiennik niedługo potem zaczął cierpieć na ten sam problem.
Problemów z zieloną poświatą jest bardzo wiele. Oto dwa kolejne przykłady z Twittera:
Odklejające się ledy
Nie wiem nawet jak mam to skomentować. Główny atut tego telefonu też potrafi być wadliwy i się najzwyczajniej w świecie odklejać.
Martwe piksele wokół przedniej kamery
Ten problem pojawia się – tak samo jak zielona poświata – nagminnie. Piksele wokół wycięcia na kamerę potrafią padać w zaskakującym tempie, nawet po 30 sekundach użytkowania.
I kolejny przykład:
A to nie koniec problemów
Z innych problemów Nothing Phone można wymienić m.in.
- Pył pod tylnym szkłem;
- Skraplanie się wilgoci pod tylnym szkłem lub w obiektywach;
- Krzywo ułożone części (widoczne za szkłem tylnym);
- Wadliwe silniczki wibracyjne;
- Nie wyczyszczone egzeplarze po testach jakościowych;
- Zbyt wyostrzony obraz z kamer i sztucznie podbity kontrast.
To więc jednak Nothing Phone oferuje dobry stosunek jakości do ceny, czy nie? Zaliczę to pytanie do pytań retorycznych, na które nie muszę odpowiadać.
Dość średni design
Telefonów z przezroczystym tyłem było już kilka. Żaden z nich nie przyjął się jednak jakość szczególnie dobrze. Nothing Phone może i nie pokazuje płytki drukowanej, ale dalej nie jest to wygląd, który według mnie wygląda dobrze. Bądźmy szczerzy… Wygląda to tak, jakby ten telefon zjechał z taśmy produkcyjnej, pomijając przystanek, na którym zakładają tylną obudowę.
Moim zdaniem ten telefon prezentowałby się o wiele lepiej, gdyby na tylnym panelu dali czarne – lub białe, w zależności od wariantu – szkło, lub aluminium z wycięciem na ledy. Wyglądałby schludniej i bardziej “kompletnie”.
“Bezpieczeństwo”
Jak możemy przeczytać w opisie na stronie producenta, telefon posiada opcję odblokowania odciskiem palca, lub rozpoznawaniem twarzy. Ale chwila… Spójrzmy jeszcze raz na przód Nothing Phone… Czy widzicie tu gdzieś skaner twarzy jak w IPhone? Nie? No właśnie! Rozpoznawanie twarzy to zwykłe robienie zdjęcia i porównywanie z ustawionym wcześniej wzorcem. Coś co posiada niemal każdy telefon. Reklamowanie tego, jako “rozpoznawanie twarzy” to trochę mylące określeniem, które może sprawić, że kupujący stwierdzi, że jest to FaceID, tylko po to, żeby się potem zawieść.
Podsumowując
Nothing Phone to w mojej opinii tylko kolejna próba sprzedania nam telefonu tylko za pomocą gadżetu przyciągającego wzrok, który ludziom za kilka miesięcy się kompletnie znudzi. Problemy z wyświetlaczem i panelem tylnym w telefonie prawdopodobnie nie wróżą dla Nothing nic dobrego, chociaż ciekaw jestem, czy wyjdą za jakiś czas z czymś lepszym, czymś co będzie zostawiało wrażenie kompletności i jakości.
Jak na razie się na to nie zapowiada i projekt ten pewnie zniknie tak szybko jak się pojawił, tak jak zresztą i wiele innych poprzednich prób zrewolucjonizowania rynku smartfonów przez różne firmy.
A patrząc na cenę to już lepiej kupić Mi 11 Lite 5G NE, który wychodzi taniej, przy niemal tym samym procesorze, tym samym chipie graficznym, tą samą ilością ramu (8GB) i tej samej pojemności, a przy tym przy lepszym wyświetlaczu i jakości wykonania.